Na pewno też macie czasami problem co by tu gościom ciekawego podać. Bo ile razy można robić to samo, szczególnie wtedy gdy goście są Ci sami. To jest danie, którym zostałam poczęstowana i oczywiście poprosiłam o przepis. Takie są przecież najlepsze, wypróbowane na własnych kubkach smakowych! (pozdrowienia dla Małgosi)
U mnie wyszło około 16 sztuk, ale następnym razem zrobię mniejszą wersję więc każdy ze składników przetnę na pół. Ale teraz chciałabym Wam pokazać jak zrobić dokładnie taką przystawkę jaka znajduje się na zdjęciu.
Na początku myślałam, że zawijańce są bardziej czasochłonne ale naprawdę nie. Najdłużej trwa pieczenie, reszta to pikuś;)
Składniki:
2 opakowania cienko krojonej szynki szwarcwaldzkiej albo chudego boczku (około 6-8 plastrów) - ja kupiłam w Lidlu
2 opakowania koziego sera w plastrach albo innego słonego sera ( jak wyżej 6-8 plastrów) - u mnie z Biedronki
16 suszonych śliwek (lub 32 w mniejszej wersji)
ciepła woda
wykałaczki
Przygotowanie:
Śliwki zalewamy ciepłą wodą na około 10 minut. Po tym czasie ją odlewamy. Włączamy piekarnik na 200 stopni lub na 180 i zwiększamy temperaturę w trakcie pieczenia. Warto przygotować również dużą blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, folią albo wysmarowaną tłuszczem. Najszybszym sposobem jest rozłożenie koło siebie kilku plastrów szynki, ułożenie na około 2/3 powierzchni ( ja położyłam równo na całości i sporo sera mi wypłynęło), z brzegu kładziemy śliwkę i zawijamy rulonik, który przekłuwamy wykałaczką, żeby się trzymał. Po zrobieniu wszystkich ruloników wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 20 minut albo dłużej w zależności od temperatury do momentu uzyskania chrupiącej skórki. Jeżeli ser Wam po części wypłynie to się w ogóle nie martwcie, smak i tak będzie rewelacyjny. Polecam podawać z sałatką ze świeżej zieleninki.